piątek, 14 grudnia 2012

Bycie samotnym

Samotność jest naturalna jak coś co jest naturalnie nienaturalne. Będąc w tym mieście z dnia na dzień przekonuję się jak wiele samotnych, młodych ludzi nie potrafi znaleźć swojego miejsca. Nie mówiąc o znalezieniu drugiej połowie. Czemu 30 lat temu świat miał tak mało do zaoferowania ale był taki prosty? Czy te wszystkie kamerki na ShowUp’ie nie są czasem próbą ucieczki od tej właśnie samotności? Nie są czasem próbą zwrócenia na siebie uwagi? 

Nie wiem co gorsze. Patrzę na moich rodziców i zastanawiam się jak oni ze sobą wytrzymali razem tyle lat. Patrząc na nich "odstrzeliłbym" na przemian albo jedno albo drugie. Uwielbiam weekendy kiedy wracam do domu i wysłuchuję się niezmiennie jaka mama jest zła na przemian z tym jaki tata jest zły. W szczególności kiedy spędzam minimum 3 godzin w pociągu do domu po pracy (czytaj po pracy biegnę z językiem do pasa na pociąg, w domu jestem koło 21). Mam łeb jak sklep a obojętnie, które przyjedzie po mnie na dworzec (mama czy tata) nadaje na to drugie. Kiedyś zapytałem czemu się w takim razie nie rozwiodą. Nie uzyskałam odpowiedzi, i nic się nie zmieniło. 

Coraz rzadziej myślę sobie, że jest możliwe wytrzymać z jednym człowiekiem do końca swojego życia. Myślę, że to wymaga naprawdę ogromnego samo zaparcia z każdej ze stron.... Ludzie coraz więcej od siebie wymagają a często coraz mniej dają w zamian. Trudno nam często wykrzesać coś z siebie dla drugiej osoby a co dopiero krzesać to coś dla kogoś przez cały życie nie wiedząc tak naprawdę czy ta druga osoba zrobi dla nas to samo. Często uciekają w różne nałogi jak seks, narkotyki, internet, żeby tylko zagłuszyć ból. A kiedy spotykają osobę, która mogłaby wypełnić pustkę nie potrafią skończyć z tymi nałogami i sami odbierają sobie prawo do szczęścia. 

Mnóstwo ludzi nie radzi sobie z tym i ucieka w alkohol. Nie mówię tylko o osobach, które piją nałogowo. Mówię o młodych wykształconych osobach, które mają przed sobą przyszłość i całe życie ale nie radzą sobie z życiem codziennym. Piją na imprezach, z przyjaciółmi, nawet z rodziną i nie widzą problemu. Przecież to zabawa, mogą z tym skończyć kiedy chcą, zresztą tata też tak robił.... Wydaje się im to normalne. 

Czy to wina samotności? Ludzi? Rodziców? Wychowania? Miasta? A może wszystkiego na raz... Oj chyba obudziła się we mnie moja kobieca strona...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz