środa, 6 marca 2013

Kłótnia wcale nie jest taka zła


Z zazdrością patrzysz na pary, które w ogóle się nie kłócą, gdy ty właśnie szykujesz się na kolejną sprzeczkę? Coraz częściej zastanawiasz się, czy dobrze wybrałaś, bo przecież z ukochanym powinnaś się lepiej dogadywać? Okazuje się – a przynajmniej tak wyszło naukowcom, a ja się z nimi zgadzam, że kłótnie są potrzebne i co więcej, w większości pomagają a nie szkodzą!

Kłótnia to coś w rodzaju emocjonalnego detoksu. Amerykańscy badacze doszli do wniosku, że kobiety, które tłumią emocje, są cztery razy bardziej narażone na ryzyko poważnych chorób niż te, które jednak czasem się kłócą. Kobiety są więc w zdecydowanie lepszej sytuacji od mężczyzn, bo łatwiej okazują uczucia. Kiedy uzewnętrzniają własne emocje, pozwalają sobie rozładować napięcie na bieżąco. Zachowując zaś stoicki spokój, kumulują je i w konsekwencji działają przeciwko sobie. Takie tłumienie emocji może się odbić na zdrowiu, stając się źródłem kłopotów z sercem, bólów głowy czy żołądka.

Kto się czubi, ten się lubi – głosi stare porzekadło i coś w tym jest!

Często na pierwszym spotkaniu terapii małżeńskiej psychoterapeuci mówią skłóconej parze: „To dobrze, że się kłócicie, bo jeszcze Wam na sobie zależy”. – Brak sporów mógłby oznaczać, że skapitulowaliście, uznaliście, że nie ma już sensu inwestować w związek. Konfrontacja jest przecież pewnego rodzaju zaangażowaniem.

Chcecie czy nie, musicie się z tym zgodzić. Prawda bowiem jest taka, że jeśli by wam już nie zależało, to odpuścilibyście sobie kłótnie i sprzeczki. Dusilibyście je w sobie udając, że wszystko jest ok, a w międzyczasie szukalibyście kogoś, kto „da wam więcej szczęścia”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz