czwartek, 21 lutego 2013

Każda kobieta ma swoją cenę


Od lat wiele kobiet usilnie obstaje przy tym, że nie wszystkie z nich da się kupić, że tylko niektóre są sprzedajne, a inne posiadają godność i za żadne pieniądze nie oddałyby swojego ciała. Powiedzmy sobie wprost, jest to po prostu bujda, którą można włożyć między bajki. Nie ma kobiety, której nie da się kupić, która za odpowiednią sumę pieniędzy nie rozłożyłaby nóg.

Zaraz pewnie posypią się gromy, że gówno wiem, że wcale tak nie jest i pewnie do tej pory trafiałem tylko na dziwki, czy inny margines, ale niestety, prawda jest brutalna i potwierdza moje słowa. Każda kobieta ma jakąś cenę, tyle że za każdym razem ta cena jest inna. Kobiety lekkich obyczajów zgodzą się zrobić to za 100 – 200 zł. Dziewczyny uważające się za bardziej wartościowe wyśmieją Cię, gdy zaproponujesz im 200zł i powiedzą „za tyle, to możesz iść do dziwki, mnie się nie da kupić”, a potem przytakną na 500zł.

Jest nawet taki kawał, który powstał w oparciu o anegdotę, którą przedstawił George Bernard Shaw, a mianowicie:

Facet wchodzi do baru, od razu podchodzi do najładniejszej dziewczyny i pyta:
- słuchaj, jestem bogatym facetem, mam swoją firmę, a Ty szalenie mi się podobasz. Przespałabyś się ze mną za milion dolarów?
Kobieta oburzona:
- no wie Pan?!
Facet kontynuuje:
- to nie jest żart, naprawdę oferuję Ci milion. Pieniądze wolne od podatku, za nie możesz spełnić wszystkie swoje marzenia.
Kobieta chwilę się zastanawia i mówi:
- No dobra, za milion mogę się raz zgodzić
Facet kiwa głową:
- a za 10 dolarów?
Kobieta oburzona:
- za kogo Pan mnie uważa?!
Facet:
- to już ustaliliśmy, teraz negocjuję stawkę

 Ja sam również tego doświadczyłem. Mam znajomą, która bardzo mi się podoba, no dziewczyna po prostu idealnie w moim typie. Nie raz próbowałem na imprezie robić do niej podchody, ale na nic się to zdało. Nawet jak byliśmy oboje pijani, to nie dopuszczała żadnej możliwości „pomacania” ani nic z tych rzeczy. W końcu zaproponowałem jej kasę, powiedziałem, że dam jej 1000 zł za jeden numerek – nie zgodziła się. Dalej utrzymywaliśmy znajomość, normalnie spotykając się na piwo itp. a ona niedawno – jakoś z pół roku po mojej propozycji, zapytała czy moja oferta jest nadal aktualna, bo potrzebuje kasy.

Co o tym myślicie, czy ktoś się ze mną nie zgadza? Czy może jednak wiecie, że mam rację, tyle, że głośno się o tym nie mówi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz