środa, 28 listopada 2012

Planowanie seksu – tak, czy nie?


Praca, pora na obiad, siłownia i inne obowiązki. Dziś dzień praktycznie każdego człowieka zawalony jest stertą obowiązków, które musi wykonać. Jak w tak napięty harmonogram wpleść chęć na nocne igraszki? Jak znaleźć choćby chwilę, by kochać się z wybraną kobietą – i to częściej niż raz w tygodniu? Można by ten seks zaplanować!

Notes służy do wielu rzeczy. To tutaj rodzice wpisują terminy wywiadówek swoich pociech. To w nim zapisujemy ważne numery i adresy, daty naszych treningów oraz wizyty u różnego rodzaju lekarzy. Niektórzy zapisują w nim nawet termin seksu, by mieć pewność, że znajdą na niego czas. No właśnie, planowanie seksu, czy to ma w ogóle sens?

Jak łatwo się domyślić, tego typu działania mają swoich zwolenników, ale i przeciwników. Osoby będące przeciw takiej formie miłości argumentują, że:

- seks traci swoją magię i sprowadza się wyłącznie do zwykłego kontaktu fizycznego (wszystko jest omawiane i uzgadniane, nie ma już miejsca na tak ważną w tej kwestii spontaniczność),

- mężczyzna, który wie dokładnie kiedy będzie miał się kochać – np. gdy wiadomo, że w tygodniu nie będzie okazji i nastąpi to w sobotni weekend, stoi przed wielką presją – bo jak nie dziś, to kiedy, przez co jest znacznie bardziej narażony na to, że po prostu nic z tego nie będzie itp.

Zwolennicy natomiast przede wszystkim przypominają o tym, że jest to doskonała pomoc dla ludzi zabieganych i „zapominalskich”. Że tego typu zapisana wiadomość pomaga pamiętać o tego rodzaju przyjemności nawet w najbardziej zabiegany dzień.

Ciekawi mnie jednak, co wy o tym myślicie. W jaki sposób znajdujecie czas na seks w tymże jakże zabieganym świecie? A może też używacie w tym celu podręcznego notatnika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz